Sobotę i niedzielę uważam za bardzo udane:) w niedzielę skończyłam 25 lat nie wiem kiedy ten czas tak zleciał, pamiętam jak szykowałam się do 18 a tu już 25. Przez ten czas poznałam swojego męża i wyszłam za mąż no i oczywiście mam największe szczęście jakie mogło mi się przytrafić to mój Malutki słodziutki Szkrabuś tak Cię Kocham!! Urodziny spędziłam w gronie najbliższych, nie planowałam robić imprezy.....ale teściowa mnie zaskoczyła około godziny 15 przyszła bratowa z rodziną (mieszka piętro wyżej) no i teściowa przychodzi z totem moim ulubionym lodowo bezowym specjalnie dla mnie zamówiła i świeczki były do dmuchania z Amelką dałam rade zdmuchnąć te 25 uff no i sto lat sto lat, było to bardzo miłe i naprawdę mnie zaskoczyli wszyscy wiedzieli, knuli za moimi plecami heh dziękuje wam za to:) po torcie i chwili rozmowy i śmiechów (rodzina męża jest naprawdę głośna) pojechaliśmy do mojej mamy która w ten dzień właśnie wróciła z zagranicy, były prezenty, życzenia i pycha ciasto Kochana Mama zdążyła zrobić ulubiony sernik dla Pati:) powiem Wam, że nieraz czuje się dzieckiem chyba każdy z nas tam głęboko w środku jest dalej dzieckiem, dla swoich mam zawsze przecież będziemy tym malutkim bobasem:)życzę Wam wszystkim- w tą okropną zimę co nie chce nas opuścić chyba coś przeskrobaliśmy, że się nas tak ta zima czepiła:) dużo uśmiechu i żeby każdy miał w sobie tą cząstkę dziecka:) pozdrawiamy P i A
ps. zimo uciekaj my już wiosnę chcemy:) Miłego dnia